Na angielskich boiskach w ten weekend do głosu doszedł Puchar Anglii. Jako zainteresowani klienci mogliśmy oglądać na żywo aż cztery spotkania ćwierćfinałowe, które łącznie dostarczyły nam aż jedenaście bramek. Która z drużyn mogła cieszyć się z awansu do najlepszej czwórki?
Puchar Anglii lubi czarnych koni
Najmniej uwagi skupił wokół siebie zapewne pojedynek Bournemouth z Southampton. Mimo problemów na poziomie Premier League, w tym ćwierćfinałowym starciu o Puchar Anglii najwięcej do powiedzenia mieli goście. „Święci” pojechali na teren pierwszoligowca z jasnym przekonaniem o swojej sile i większych szansach na awans.
Kibice Southampton się nie zawiedli. Drużyna ta naprawdę pewnie pokonała Bournemouth i awansowała do półfinału Pucharu Anglii. Drogę do bramki ekipy gospodarzy znaleźli kolejno: Djenepo oraz Redmond, który trafił aż dwukrotnie. Do 77. minuty na boisku mogliśmy oglądać Jana Bednarka, który poza żółtą kartką zanotował stosunkowo udany występ.
Manchester City z kolejną wygraną
Bardzo ciekawie było także w Liverpoolu, gdzie miejscowy Everton podejmował Manchester City. Ten pojedynek był jednym z dwóch hitów tej fazy rozgrywek o Puchar Anglii, aczkolwiek rozstrzygnięcie było jasne i raczej pewne od samego początku. To liderujący w tabeli Premier League gości przejęli inicjatywę i jak się okazało, pewnie wygrali 2:0.
Sam przebieg meczu oczywiście nie w pełni oddaje to, co działo się na stadionie Goodison Park. Everton odgryzał się kontrami, ale groźnych sytuacji było jak na lekarstwo. Z kolei Manchester City dopiął swego w końcówce meczu. W 84. minucie kolejnego gola w sezonie zdobył Ilkay Gundogan, a pięć minut później wynik ustalił Kevin De Bruyne.
Chelsea z najłatwiejszym zadaniem
Patrząc na przeciwnika, jaki czekał na ekipę Chelsea, jasno można przyznać, że drużyna ta miała przed sobą najłatwiejsze zadanie na tym etapie Pucharu Anglii. Podopieczni Thomasa Tuchela mierzyli się bowiem z katastrofalnym w tej kampanii Sheffield United, które pewnie zmierza w kierunku spadku z Premier League.
W tym meczu emocji być więc nie mogło, bo Chelsea już w 24. minucie znalazło drogę do siatki. Londyńczycy za pomocą pomocnika Sheffield United – Norwooda otworzyli wynik tego pojedynku. Na podwyższenie stanu meczu, kibice „The Blues” czekali aż do 92. minuty, kiedy to już gracz gospodarzy zdobył gola. Jego autorem był Hakim Ziyech.
Najwięcej bramek w starciu drużyn z czołówki
Zdecydowanie najlepiej zapowiadało się spotkanie Leicester City – Manchester United, a więc pojedynek drugiej i trzeciej ekipy angielskiej Premier League. Trzeba przyznać, że zawodnicy obu zespołów nas nie rozczarowali, ponieważ łącznie w tym meczu padły aż cztery bramki. Z awansu mogli cieszyć się piłkarze prowadzeni przez Brendana Rodgersa, którzy zwyciężyli 3:1.
Sprawa awansu „Lisów” nie była jednak wcale taka pewna od początku. Kelechi Iheanacho trafił co prawda już w 24. minucie, ale 38 odpowiedział Mason Greenwood. Na przerwę piłkarze schodzili zatem remisując 1:1. Po zmianie stron pałeczkę przejęli już jednak tylko gospodarze. Bramkarza United pokonał Tielemans, a dzieła zniszczenia dopełnił wspomniany Iheanacho.
Zobacz także: Podsumowanie 28. kolejki Premier League
Pary półfinałowe o Puchar Anglii:
Chelsea – Manchester City,
Leicester City – Southampton.
fot.gettyimages.com