30 kolejek Premier League za nami i wiemy jedno: w tym sezonie o tytuł, pewnie do ostatniej kolejki, walczyć będą drużyny Manchesteru City i Liverpoolu. Oba kluby odjechały Chelsea Londyn na odległość już kolejno 11 i 10 punktów. Oczywiście z wielu względów w tym sezonie, przez puchary krajowe, ale i korona wirusa mecze były przekładane, stąd też w zasadzie większość drużyn ma na koncie inną liczbę meczów. Te różnice punktowe mogą się zmieniać w każdej chwili, ale nie zmienia to faktu, że na podstawie całego sezonu to właśnie wspomniane na początku dwa kluby są najpoważniejszymi kandydatami do zdobycia tytułu mistrza Anglii. Który jednak ma więcej argumentów? W tym sezonie transmisje premier league można śledzić na antenie Canal + Sport. Warto, bo emocji nie zabraknie.
Zdecyduje mecz bezpośredni
W 32 kolejce, a więc 10 kwietnia dojdzie do meczu bezpośredniego pomiędzy oboma drużynami. Zostanie ono rozegrane na Etihad Stadium. Pierwszy mecz w lidze w tym sezonie to remis 2:2. Można powiedzieć, że argumentów przemawiających za jedną lub też drugą drużyną jest naprawdę wiele. Zostając przy tematyce spotkań obu klubów to faworytem powinien być Manchester City. Licząc poprzedni mecz to Obywatele nie przegrali już 4 kolejnych meczów z The Reds, wygrali 2 z nich i zawsze wówczas potrafili strzelić rywalowi aż 4 gole. Łącznie w tych 4 spotkaniach zdobyli ich aż 11 przy tylko 4 rywala.
Poza tym gospodarze to najskuteczniejsza drużyna w statystyce spotkań domowych. Zdobyli aż 40 bramek. Liverpool zaś potrafi imponować w meczach wyjazdowych i jest równie skuteczny. Zazwyczaj mecze tych drużyn obfitują w gole, lecz nie da się ukryć, że ten klub, który w tej formacji pokaże się z lepszej strony odjedzie rywalowi w tabeli albo przeskoczy go.
Forma prawdę powie
Patrząc na ostatnie mecze to jednak Liverpool jest w dużym gazie. 5 ostatnich spotkań to komplet punktów i zdecydowany powrót na właściwe tory, bowiem grają po swojemu tracąc tylko 1 gola. Podopieczni Jurgena Kloppa do takiej właśnie gry przyzwyczaili w mistrzowskim sezonie. To tylko oznacza, że rozpędzają się na dobre. Dla nich to i dobrze, bo jednak terminarz gier do końca sezonu jest bardzo wymagający. Na rozkładzie są między innymi Koguty, Czerwone Diabły, ale i nieobliczalne Sroki, czy też derbowy rywal. Poza tym rywalizują jeszcze w Lidze Mistrzów, jak i w krajowym pucharze, gdzie zagrają z… Manchesterem City. Wydaje się więc, że formę przygotowali odpowiednią na odpowiedni okres. Kwestia tego, czy będą umieć ją utrzymać.
Obywatele mieli w ostatnim czasie kilka potknięć, stąd też w 5 ostatnich spotkaniach zdobyli raptem 10 punktów. Tak więc ich bezpośredni rywal średnio co kolejkę w tym okresie odrabiał 1 oczko i teraz podopieczni Pepa Guardioli czują mocny oddech na swoich plecach. Szkoda na pewno takich meczów jak bezbramkowy remis z Crystal Palace, czy porażka z Tottenhamem. Terminarz do końca sezonu sprzyja City o wiele bardziej, bo poza Liverpoolem nie mają wymagających rywali. Na pewno nie aż tak jak Liverpool. Brak potknięć i utrzymanie dobrej formy i przełożenie tego na punkty może zapewnić im utrzymanie prowadzenia aż do 38 kolejki, na co pewnie w niebieskiej części Manchesteru mocno liczą.